Miejscy urzędnicy twierdzą, że do takiego zachowania zmuszają ich obowiązujące przepisy. Pracownicy biura rady miasta otwierają wszystkie listy.
Korespondencja może być zaadresowana do prezydent Warszawy, radnego z Platformy Obywatelskiej lub członka opozycji - zawsze zostanie potraktowana tak samo.
Kontrowersyjna praktyka wywołała burzę wśród radnych po tym, jak otwarto korespondencję do przewodniczącego klubu opozycyjnego Prawa i Sprawiedliwości.
RMF