– „Wkręt” znajduje się w wytwórni filmów, przez co tworzy się taki mały „SPATiF", tradycję, która zaginęła już w warszawskim życiu. To środowisko już nie jest tak skonsolidowane. Mam nadzieję, że „Wkręt” będzie takim miejscem, do którego artyści będą chętnie zaglądać, już się to dzieje. Wiem, że to powoli zaczyna działać i łączyć tych ludzi, spotykają się tam aktorzy, reżyserzy, operatorzy – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Leszek Lichota.
We „Wkręcie” występują zespoły z całej Polski. Kwietniowy kalendarz imprez jest już wypełniony po brzegi. W ciągu najbliższych kilku tygodni w klubie dwukrotnie wystąpi teatr Ab Ovo, zaplanowane są również koncerty weekendowe, wernisaże i wizyta VIP-a, którego tożsamość trzymana jest w tajemnicy do momentu występu.
– Gdyby to miał być klub nastawiony na zysk, musiałbym założyć restaurację, to musiałoby mieć większy rozmach. „Wkręt” ma być miejscem, w którym człowiek czuje się swobodnie, może przyjść i przeżyć ciekawą przygodę, czy muzyczną, czy teatralną, bo są występy teatralne, kabaretowe, stand-up’owe, teatry improwizacji, koncerty, DJ-e, przeróżne formy. Ja chcę, żeby ten klub był bardzo eklektyczny, żeby się różne formy, różne style i gatunki tam mieszały, spotykały.
Żeby każdy, kto ma jakiś pomysł oraz chęć skonfrontowania go z publicznością, mógł tam wystąpić. Na razie się to udaje i mam nadzieję, że będzie się udawało dalej – mówi Leszek Lichota.