Na szczęście nikogo nie było w budynku w czasie ostrzeliwania, dlatego też zatrzymanemu nie grozi zarzut narażenia na utratę zdrowia i życia dzieci lub pracowników placówki. Zatrzymany broni się słowami, że chciał jedynie ustawić przyrządy celownicze w niedawno zakupionych wiatrówkach. W mieszkaniu mężczyzny odnaleziono trzy opakowania śrutu i dwie bronie.
Cała sprawa została zgłoszona policji przez pracowników przedszkola, którzy niedługo po zdarzeniu zorientowali się, że w szybach budynku są ślady po strzelaninie. Jak wyjaśnia dyrektorka przedszkola, Bożena Miękus, dzieci zostały zabrane z ostrzelanych sal, ze względów bezpieczeństwa.
MD